No i narobiło się. Wydawałoby się, że "sprawa Skarżyska" jest tak oczywista,że należy ją naprawić. Ale nie w Kielcach, gdzie zawodnicy z wysokim WK ciągle walczą o więcej, często wykorzystując przy tym nieogranie niektórych par, aby nabić sobie maxów, a w efekcie i PKL. Przykre, że do tej grupy dołączył Janusz G. Zastanawiam się po co im te PKL-e; sukcesów większych już nie odniosą, a psują tylko sympatyczną atmosferę jaka powinna być podczas turnieju brydżowego. Zniechęca to wiele osób do gry i przychodzenia na turnieje brydżowe.

O ile wpis Jamusza na stronie głównej był bardzo niesmaczny ale tylko niesmaczny o tyle komentarz tutaj jest już wyjątkowo chamski. Podniesiony został problem przez brydżystów świętokrzyskich dotyczący ilości PKLi i został zgłoszony na forum do "chyba" odpowiednich władz bo reprezentujacyc h Nas w PZBS. Przecież nie będziemy interweniować w ZG PZBS bo to nie nasza rola a Wasza. I co usłycheliśmy? Najpierw że jesteśmy psami ogrodnika a potem, że tylko Ci którzy nie protestowali są zdrową społecznością, przez domniemanie Ci którzy podnieśli problem zdrowi nie są. Ale jak? Grypa? Brak nogi? Czy może chodzi o nasze zdrowie psychiczne? Nie życzę sobie żeby ktokolwiek insynuował mi że jestem chory.
A wracając jeszcze do podniesionego problemu, ilość przyznawanych PKLi doprowadziła do sytuacji absurdalnych. Kiedy prawie 30 lat temu zaczynałem grać w brydża zawodnik z tytułem mistrza krajowego potrafił grać i zazwyczaj był jednym z najlepszych w swoim okręgu. Arcymistrz to już był ścisły polski top a międzynarodowy to reprezentant z sukcesami. A teraz? Jacek Ciechomski, Jacek Poletyło, Włodzimierz Stobiecki, Andrzej Lućko, Adam Suwik, Mirosław Rafalski, Jacek Janowski, Janusz Gawęcki, Piotr Kucharski wiecie co łączy te wszystkie nazwiska? To że wszyscy zarejestrowani są w okręgu świętokrzyskim oraz posiadają tytuł arcymistrza międzynarodoweg o. Poza Włodzimierzem Stobieckim łączy je też jedno, na arenie międzynarodowej nie osiągnęli nic, a nawet należałoby napisać NIC. A wydawać by się mogło, że dodatek "międzynarodowy " przy arcymistrzu powinien sugerować że jakieś sukcesy zagraniczne były a nie jest to tylko tłuczenie podwórkowych PKLi w ilościach hurtowych.

Teraz II część bo w jednym kawałku się nie dało))
O meritum sporu nie będę się wypowiadał, bo się na tym za bardzo nie znam, ale jeżeli, patrząc na logiczne argumenty, coś jest nie tak, to po prostu trzeba dążyć do szybkich zmian w tym zakresie wykorzystując wszelkie sposoby. Z tego co wiem Jacek J. jest członkiem Rady Zawodniczej. Jeżeli wypracujemy na podstawie np. merytorycznej dyskusji nasze stanowisko, z przyjemnością przedstawię je Zarządowi PZBS.
A teraz o pozytywach całej sytuacji ). Temat wzbudził duże zainteresowanie na forum. Wywiązała się dyskusja. 15 komentarz i 140 wejść na stronę . To są nasze rekordy! I bardzo dobrze. Piszcie, dyskutujcie, krytykujcie, komentujcie, proponujcie! Od tego jest forum. Z tego mogą się zrodzić nowe pomysły i projekty!
I jeszcze jedna sprawa. Problem jakby pośrednio spowodowany został turniejem w Skarżysku. Nie chciałbym aby koledzy ze Skarżyska poczuli się w tej sytuacji niekomfortowo. Gdyby ode mnie zależało to dałbym Wam nawet dwa razy więcej pkl niż teraz, bylebyście tylko dalej grali i żeby były turnieje w Skarżysku !
Ps.
Cyt: „Problemem, nie jest problem w samej istocie problemu, ale problemem jest Twoje podejście do problemu”. Temu kto odgadnie autora, stawiam obiad w kontrabasie we wtorek/z piwem))/. I nie patrzeć w internecie bo się nie liczy)

Kiedy zamieszczałem komentarz do skarżyskiego turnieju zastanawiałem się ilu świętokrzyskich brydżystów poczuje że to o nich mowa i wyrazi swoje oburzenie. Nawet nie tak wielu. Mamy całkiem zdrową społeczność brydżową. Niestety najbardziej przykry był komentarz Waldka. Waldek skąd u Ciebie tyle bezinteresownej zawiści ? że posuwasz się do szkalowania, donosów na kolegę z okręgu. Przed Świętem Zmarłych, oprócz pozdrowień dla wszystkich brydżystów, pozostaje mi tylko przypomnieć znany cytat „Uczmy się kochać innych tak szybko odchodzą”

A ja popieram wpis Pana Janusza i uważam, że bardzo celnie spuentował ostatnią sytuację bo niektórzy zapomnieli o istocie gry w brydża (dla przyjemności i dla podnoszenia własnych umiejętności) i za 1-2 pkl więcej by się pozagryzali. Do tego mam wrażenie, że duże znaczenie ma kto wygrywa taki turniej bo jak się zdarzy, że wygra para z nienajwyższym WK i zgarnie 30- kilka pkli to z miejsca podnosi się larum. A rusz tyłek jeden z drugim na turniej zagraj dobrze, zajmij jakieś przyzwoite miejsce a nie zazdrość innym. To jest ta polska mentalność - jak sąsiad ma krowę to nie chodzi o to by też mieć krowę tylko, żeby jemu zdechła. Bardzo dobrze, że Pan Janusz miał odwagę oficjalnie napisać co o tym myśli bo to "sranie" we własne gniazdo robi się niesmaczne. I jeszcze jedno - jak niektórzy podchodzą do PKLi jakby to miał być złoty graal albo conajmniej wypłata to może warto odpuścić sobie takie turnieje i grać w kółeczku ? Szkoda nerwów :))

Marek W. (sędzia państwowy) zwrócił uwagę na duże ilości PKL w lokalnym turnieju na 9 par. To było zaczątkiem dyskusji, w której :
- potwierdzono, że pkle są przydzielane zgodnie z regulaminem klasyfikacyjnym i oficjalnym kalkulatorem
- zwrócono uwagę na wady ww. przepisów, które w szczególnych okolicznościach przydzielają nieadekwatną lub wręcz irracjonalną ilość plki
- zwrócono uwagę na być może zbyt wysoką rangę turnieju w Skarżysku

Wątpliwości raczył wyrazić także członek Zarządu, a nawet sam Prezes ŚZBS. Na wady regulaminu klasyfikacyjneg o zwracała wielokrotnie uwagę również Rada Zawodnicza PZBS i środowisko brydżowe.

Można na to spojrzeć z innej strony... czy warto po zakwalifikowani u się w finale okręgowym, jechać do Warszawy na finały MPP, tam awansować do finału na 24 pary, i dalej do ścisłego finału na 16 par, aby przywieźć stamtąd raptem 100 pekli, skoro za jeden turniej na 9 par w Skarżysku jest 32...? W dyskusji pojawiło się więcej przykładów nieadekwatnego naliczania pekaeli.

To jest zupełnie obiektywnie chore, chodzi o elementarne poczucie sprawiedliwości.

Jeśli wiceprezes naszego Związku tego nie dostrzega, to wypada mu tylko współczuć. Ja rozumiem, że ukrytą intencją tej wypowiedzi była chęć zachęty graczy do większego uczestnictwa w lokalnych turniejach, gdzie każdy ma szansę na zdobycie worka pekaeli, wystarczy tylko ruszyć się z domu i przyjechać na turniej. Niemniej można to było zrobić w bardziej przemyślany i taktowny sposób. Większość z nas na tyle lubi brydża, że chętnie gralibyśmy 7 dni w tygodniu, ale z oczywistych względów nie jest to możliwe. Natomiast nikomu nie ujmuje to prawa do wyrażania opinii i weryfikacji obowiązujących przepisów.

Czy początek tego jakże interesującego postu to oficjalne stanowisko SZBS? Jako obserwator, który chciałby by za turnieje brydżowe była rozsądna liczba PKL-i(czyli tak zwany obserwator o mentalności psa ogrodnika) czuje się wysoce zniesmaczony tym postem na OFICJALNEJ stronie SZBS.