Zacznę od pytania. Czy można być sędzią we własnej sprawie? Pytanie retoryczne? Bynajmniej. A oto i dowód: turniej w dn. 26.04.22 , rozdanie nr 19; rozpoczyna licytację S/sędzia turnieju/- 1P, W/ja/-2NT, N-4P, E/mój partner/ -pas, S-pas, W-5T. I tu wkracza sędzia nie pozwalając na dalszą licytację, twierdząc, że mój partner za długo się zastanawiał i ja nie mam prawa już licytować, co naszym zdaniem nie było zgodne z rzeczywistością . Oparł się na opinii R. Kowalskiego, który nie był przy licytacji, a stwierdził, że w tych założeniach nikt na moim miejscu nie licytowałby dalej. Licytacja potoczyła się dalej : N-5P, E-pas, S-pas, W-pas. Rozgrywał S, lew 10. Jaki zapis?- 420 dla NS. W dodatku w czasie tej niby "dyskusji" sędzia zachował się w stosunku do mnie b. nieelegancko, czym mnie zdenerwował, w efekcie czego wypuściłem następne rozdanie.
A więc odpowiedź na postawione pytanie brzmi: MOŻNA